Premier Mateusz Morawiecki na sobotniej konferencji z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim, przywołał statystyki mówiące, że wśród osób zakażonych koronawirusem, które przekroczyły 80 - 85 rok życia, prawie co piąta – a wśród jeszcze starszych osób, co czwarta – umiera.
- Wśród osób powyżej 60. roku życia niemal połowa liczby pacjentów jest w szpitalach, a wśród osób, które korzystają z respiratorów, czyli są w naprawdę bardzo trudnym, bardzo ciężkim stanie zdrowia, to już jest 80 procent – mówił. - Bardzo gorąco apelujemy, żeby osoby starsze pozostały w domach. Tam, gdzie mogą, niech pozostaną w domach – podkreślił premier.
W związku z epidemią koronawirusa w placówkach handlowych jest wymóg noszenia maseczek ochronnych; sklepy mają obowiązek udostępnienia klientom rękawiczek jednorazowych i płynów dezynfekcyjnych.
Od ubiegłej soboty cały kraj znalazł się w tzw. żółtej strefie, w której obowiązuje m.in. zakrywanie nosa i ust w przestrzeni publicznej.
Handlowcy mają wątpliwości
Polska Izba Handlu, zaznaczając, że rozumie troskę o zdrowie i życie osób starszych, przedstawiła szereg zastrzeżeń dotyczących wprowadzonego rozwiązania. Obawia się niepotrzebnych nieporozumień i konfrontacyjnych sytuacji przed placówkami detalicznymi, które już się pojawiają. Personel sklepu, który pracuje i tak w ciężkiej sytuacji, nie ma czasu i możliwości legitymować klientów, a nie każdy chce się dostosować. - Kto ma tego pilnować? Ekspedientka? Największy problem dotyczy małych placówek, gdzie nie ma ochrony. Sklep prowadzi zazwyczaj jedna lub dwie osoby, które mają i tak wiele obowiązków. Czy mamy angażować policję do utrzymywania porządku? – pyta jeden z właścicieli sklepu, cytowany w komunikacie PIH.
W komunikacie Polskiej Izby Handlu czytamy, że tego typu rozwiązanie może nie być słuszne we wszystkich miejscach. Za przykład podaje się centra biurowe, gdzie pracują głównie osoby młode lub w średnim wieku i właściwie nie ma osób starszych, zatem sklepy przez dwie godziny będą stać puste. Z kolei po zakończeniu czasu dla seniorów utworzą się kolejki, co nie będzie sprzyjać bezpieczeństwu sanitarnemu.