Niemal 45 tysięcy złotych udało się uzbierać miechowskiemu sztabowi podczas 30. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Z potężnym wiatrem, deszczem, śniegiem oraz chłodem musieli mierzyć się wolontariusze biorący udział w tegorocznej edycji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wyjątkowej, bowiem już trzydziestej w historii. I przy okazji trzydziestego dnia miesiąca. W Miechowie na centrum wydarzeń tradycyjnie obrany został Dom Kultury przy ulicy Racławickiej 10. Zaś w puszki uzbrojonych zostało 31 wolontariuszy.
Gdy ci mokli i marzli na świeżym powietrzu pełniąc szczytną misję dla potrzebujących, o godzinie czternastej na ciepłym i suchym parkiecie pojawili się pierwsi artyści. A cóż by to była za Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy bez… orkiestry właśnie? Zaczęli panowie z orkiestry dętej „Sygnał” pod wodzą Krzysztofa Capigi. Następnie na gorące oklaski widzów zasłużyła reprezentacyjna orkiestra z gminy Gołcza z dyrygentem w postaci Piotra Świechowicza, która przypomniała spektatorom klasyki w postaci „YMCA” Village People czy motywu przewodniego ze słynnej serii filmów o nieposkromionym bokserze Rockym Balboi.
Jeszcze przed godziną piętnastą rozpoczęły się pierwsze licytacje (prowadziła je Aleksandra Werys). Udział w nich wziął nawet Dariusz Marczewski, otrzymując puszkę WOŚP. Burmistrz Gminy i Miasta Miechowa nie omieszkał zabrać głosu i podzielić się z publicznością swoimi przemyśleniami. – Jadąc dziś przez nasze miasto widziałem tych wspaniałych wolontariuszy, zbierających datki w aurze, przy której większość ludzi nie wychyliłaby nawet nosa z domu. Pomyślałem sobie, że ta pozłacana puszka będzie stanowić piękną nagrodę dla wolontariusza z największą zebraną kwotą – mówił. Sporą atrakcją niedzielnego koncertu był występ „Bright Brothers Łukasz Kornaś”. W duecie z bratem Kacprem wprawili słuchaczy w wyśmienity nastrój serwując prawdziwe perełki światowej i polskiej muzyki. Rozpoczęli od legendarnego „Knockin’ On Heaven’s Door”. Były też: „The Man Who Sold The World” Kurta Cobaina, „W życiu piękne są tylko chwile” Ryszarda Riedla z zespołu „Dżem” czy „Ale w koło jest wesoło” Perfectu. Dość powiedzieć, iż publiczność dała się wziąć do nieba dwóm panom z gitarami.